piątek, 2 maja 2014

Prolog


Lucy
         To było łatwe. Zbyt łatwe. Jak na gildię, która cały czas wrzeszczała, że mag gwiezdnych duchów musi zginąć, za szybko się poddali. Coś mi tu nie pasuje. Mrużę podejrzliwie oczy i odwracam się w stronę pokonanych wrogów. Błąd. Słyszę przerażony krzyk Natsu. Widzę go biegnącego w moim kierunku. Strach w jego oczach nakazuje mi, rozejrzeć się dookoła w poszukiwaniu zagrożenia. Nic podejrzanego nie dostrzegam. Jeszcze raz patrzę na przyjaciela i zdaję sobie sprawę, że nie odrywa wzroku od mojego brzucha. Podążam za jego spojrzeniem. Moja bluzka jest podarta i przesiąknięta krwią. Co się stało? Kiedy? Przyciskam dłonie do rany, ale nic nie czuję. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Przed upadkiem chronią mi ramiona Natsu.
Lucy... szepcze.
Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam go tak przerażonego. Wpatruje się we mnie szeroko otwartymi oczami i nie jest w stanie nic powiedzieć. Musi być ze mną naprawdę źle.
Uśmiecham się smutno i otwieram usta, żeby powiedzieć coś, co go pocieszy, ale krztuszę się krwią. Nie mam nawet siły, aby podnieść rękę i otrzeć łzy płynące po jego policzkach. Wendy będzie musiała się trochę wysilić, żeby przywołać mnie do porządku.
Moje ciało staję się lekkie. Nienaturalnie lekkie. Czuję, że unoszę się do góry. Czyżby Natsu w końcu postanowił zanieść mnie do gildii? Nie! Natsu ciągle tam siedzi... z moim ciałem na rękach. Nic z tego nie rozumiem. Nie mogę być tam, skoro jestem tu. Nagle dociera do mnie cała prawda ja umieram. Nie, to niemożliwe. Nie może tak być. To nie mój czas. Ja muszę zostać tutaj. Z Natsu i resztą. Próbuję zbliżyć się do swojego ciała, ale coś mi na to nie pozwala. Odwracam się za siebie i widzę wielką, lśniącą bramę. To ona mnie przyciąga, uniemożliwia powrót. Szarpię się, ale niewiele to daje. Jestem coraz bliżej granicy. Zaraz przejdę na druga stronę.
Natsu unosi głowę ku niebu, a z jego gardła wyrywa się pełen bólu krzyk. Jednak ja słyszę go jakby przez szybę. Jestem coraz dalej. Chłopak już nie hamuje łez. Płyną strumieniami po jego policzkach i skapują na coś, co kiedyś było moją twarzą. Widzę, jak moje ciało kurczy się i zapada, jakby było spalane od środka żrącym kwasem.
Natsu... Nie! Nie mogę go teraz stracić. Ani jego, ani nikogo z gildii. Są moją rodziną. Nie pozwolę, żeby cierpieli. Nie przeze mnie.
Skupiam się i staram się ruszyć w drogę powrotną do świata żywych. Udaje się. Na początku walczę o każdy centymetr, ale im dalej jestem od bramy, tym przyciąganie słabnie. W końcu całkowicie znika. Wygrałam! Bramy nie ma.
Podbiegam do Natsu i kładę mu dłoń na ramieniu. Chcę, żeby się odwrócił, zobaczył, że żyję i przestał płakać, ale on nie reaguje. Ciągle wpatruje się w trzymane przez siebie ciało. Takie kruche, zniekształcone. Ale patrząc, na nie ja widzę jedynie zamknięte drzwi. Drzwi oddzielające mnie od świata żywych.




Hmm.. Nie wyszło to do końca tak, jak planowałam, ale po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że nie chce mi się tego poprawiać. Pewnie i tak nic dobrego nie udałoby się wyskrobać.

17 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada mimo, że nie znoszę NaLu ^^. Podoba mi się opisana scena jest moc ! Jest moc ! Może będę odwiedzać mimo, że NaLu ^^ :DDD Czekam na kolejny rozdział, bo naprawdę kurczę ciekawy fant nie wiem jak to chcesz rozwinąć, ale temat serio zajebisty :} Życzę zdrowia i weny, pozdrawiam ! Ja ne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :). Szczerze mówiąc, NaLu też nie jest moją ulubioną parą. Dużo bardziej wolę Jerzę. Cieszę się, że spodobał ci się temat. Przyśnił mi się pewnej nocy i postanowiłam to jakoś wykorzystać.

      Usuń
    2. I słusznie, że wykorzystałaś ;D

      Usuń
  2. Stop! Jak to Lucy nie żyje?! Jak to umarła?! Matko boska, moje serce zaraz eksploduje! Natsu się wkurwi i wszystko rozwali! Dobra uspokoiłam się. Ciekawie to opisałaś, aż jestem ciekawa o czym będzie całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O czym będzie całość, to ja jeszcze sama do końca nie wiem. Ale pracuję nad tym. Mam nadzieję, że coś sensownego przyjdzie mi do głowy.

      Usuń
  3. Zapowiada się ciekawie. Przypomniało mi to moment gdy Erza widziała swój pogrzeb.
    Nie wiem gdzie... Ale już czytałam podobną historię. No cóż...
    Zastanawiam się czy uśmiercanie głównych postaci czy ranienie ich ma jakikolwiek sens. Osobiście nienawidzę tego u siebie robić, ale bez takich momentów opowieść staje się niepełna.
    Oczywiście później Lucy znajdzie sposób na powrócenie do normalnego świata, albo to gildia znajdzie jakiś sposób. *Aysune stara się przewidywać przyszłość* XDDD
    Bardzo dobrze piszesz, że aż ciekawi mnie w której jesteś klasie... :>
    Prolog jest dość ciekawy. Można się tylko domyślić jakimi uczuciami Natsu darzy Lucy, gdyż nie napisałaś wprost iż ją kochał.
    Dobrze piszesz, wszystko się zgadza, chociaż przy szepcie dodałabym wielokropek dla podkreślenia sytuacji i zachowania takiej smutnej aury ^^
    Będę cię tu nawiedzać, chociaż prosiłabym gdybyś mogła mnie informować o nowych rozdziałach u mnie w spamowniku~~!
    Bardzo podoba mi się kolorystyka, chociaż nie przepadam za różem i fioletem.
    W każdym razie, podsumowując długi jak na mnie komentarz - wszystko jest wspaniale, ciekawie, czekam na ciąg dalszy, zostaję obserwatorem i jak zwykle zapraszam także do myszkowania do siebie. Pozdrawiam =3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Nie czytałam tego opowiadania o Erzie. Mam nadzieje, że wyjdzie mi coś innego. Nie chcę tworzyć żadnej szablonowej historii. To mój pierwszy w życiu blog i powinien być wyjątkowy.
      Co do uśmiercania głównych bohaterów, to zazwyczaj nie jest dobry pomysł, ale u mnie na śmierci Lucy opiera się całe opowiadanie.
      Dziękuję za radę z tym wielokropkiem. Byłam przekonana, że on tam jest... Tak to jest, kiedy nie czyta się tego, co się napisało.
      Co do klasy, to w tym roku kończę gimnazjum. Stara ja XD.
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Hmmm... Radząc ci jeszcze bardziej, żeby blogowanie nie znudziło ci się po trzech miesiącach - przemyśl do końca co masz zamiar napisać, tz. masz już początek, ale najlepiej jest wymyślić koniec do którego będziesz dążyć. *To na prawdę ułatwia sprawę*.
      Dobrze piszesz, więc w sumie mogłabyś też napisać o swoim ulubionym paringu. Zazwyczaj pomysły ze snów są fajne, ale no nie wiem, nie pisze ci się ciężej o czymś co nie jest twoim ulubionym tematem? :>
      No, jest wielokropek i od razu lepiej. A na wenę i pomysły polecam czytanie innych blogów, zawsze można podkraść parę pomysłów i delikatnie wsmarować je do swojego opowiadania *w*.
      Pozdrawiam C=

      Usuń
  4. Nie znam się na Fairy Tail, ale oj będę czytać! Masz dobry, tak gładki styl, czytało sie bardzo płynnie, bardzo przyjemnie i przez to też jestem bardzo zaciekawiona (tak, "bardzo" to jeden z moich ulubionych słów :D).

    Życzę mnóstwaaa weny! ;) Idę jeszcze w zakładkę łan szotów, bo mnie zaciekawiła... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobało mi się. Ostatnio, NaLu trochę mi się przejadło, bo mnóstwo jest blogów o nich, ale napisałaś ten prolog o tyle ciekawie, że aż się pokuszę o przeczytanie kolejnego rozdziału. ;)
    Ciekawa jestem jak rozwiniesz wątek z Lucy w wersji ducha. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzbudziłaś moje zainteresowanie, prolog mnie bardzo zaciekawił *.*
    Naprawdę, strasznie mi się podobało, i już nie mogę się doczekać rozdziałów :3
    Lucy w wersji ducha... Odlot!
    Masz się czym popisać w opowiadaniu. Zgadzam się z Wilczym ~ czytało się bardzo płynnie i przyjemnie. Nie wykryłam żadnych błędów.
    Zyskałaś o jednego fana więcej :))
    Z niecierpliwością czekam na 1 rozdział!~~

    OdpowiedzUsuń
  7. O rety, rety!!! Jak świetnie się zapowiada!!! Ale jest bardzo smutne... A tak w ogóle to witaj :). Od tego powinnam zacząć :D. Lecę dalej :). Pozdrawiam cieplutko ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. *ekstaza*
    Nawet nie wiesz jaką frajdę sprawiłaś mi tym, iż uśmierciłaś Lucynę. Mam jej już serdecznie dość, jej i tych ogromnych cycków, które wpychają się w każdy kadr i zasłaniają najlepsze sceny walk Magów.
    Mashima-san, Ty zboczeńcu!

    Już dawno chciałam przeczytać coś takiego, ale na każdy blog jaki trafiałam, to tam Luszi była taką gwiazdą, sierotką co udaje się na trening i jest potem silniejsza od naszego bisha Natsu.
    Cholery dostać można.

    A tu co ja widzę? Przepiękną śmierć Heartfilii, ale szkoda, że lepiej jej zwłok nie opisałaś, to znaczy - bardziej drastycznie, krwawo, ale tym też się nacieszę.
    Kocham NaLi, ale jeżeli Luszi tu dedła, to jakoś to NaLu zniosę. ;)
    I mam nadzieję, że będzie tu Jerza... ♥
    No i trochę GaLe. ♥_♥

    Jedyne do czego się przyczepię (ale nie jest to błędem, w żadnym razie), to to, iż piszesz czasem teraźniejszym i odrobinkę mnie to irytuje, bo jam przyzwyczajona do czasu przeszłego. Ale pewnie niedługo przywyknę. ;)

    Lecę dalej. ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wchodzę, paczam, a Ty, droga Yin, masz tu całą elitę w komentarzach. Widzę Wilczy, Roszpuncia, Shi, Mavis i całą resztę wesołej ekipy... o nie! Mnie tutaj nie może zabraknąć! Zwłaszcza, że po przeczytaniu prologu coś mnie tknęło.

    Po pierwsze, mam przed sobą autorkę, która na prolog wybrała sobie czas teraźniejszy. To się nazywa odwaga i bardzo Ci się to chwali, bo według mnie wyszło Ci fantastycznie. Żadnych odchyłów do przeszłości nie było, łał! Jestem zaskoczona albo głupia, bo według mnie trzeba się nieźle natrudzić, żeby napisać coś w tym czasie, a wydaje mi się, że Ty nie miałaś z tym problemu. Szacunek.

    Ja też, jak poprzedniczki, nie przepadam za NaLu, nie mam nic do Lucy, absolutnie, bo ma bardzo ciekawy charakter, ale drażni mnie to, jak Mashima ją przedstawia, czyli w sumie: ehem... kobiece atuty :D. Jednakże przeczytałam prolog (powtarzam się) i widzę tutaj, że nie powielisz schematu, a przynajmniej mam taką nadzieję, dlatego będę gościem i jak coś mi się nie spodoba, to zjadę od góry do dołu. Możesz to olać, nie ma problemu :D

    Wspaniały, krótki, treściwy opis śmierci Luce. Było w tym coś tragicznego, końcówka mnie wręcz powaliła. Świetnie, blondzia będzie duchem, to jest dopiero ubaw! Jak Ty to rozwiążesz, Yin? Rzeczywiście, trochę jak Erza i jej pogrzeb, ale uważam, że opisałaś to tak przekonująco i prawdziwie, że nie ma po co porównywać tego ze śmiercią Tytanii.

    Faktycznie, ktoś już wcześniej zauważył, że piszesz lekko i przyjemnie, przynajmniej w prologu, już nie mogę się doczekać, co znajdę w rozdziale pierwszym, ale zachęciłaś mnie. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, a Ty nie powielisz schematu wspaniałej, gorącej, wielkiej miłości Natsu i Lucy i zapewnisz mi miłe chwile, gdy będę czytała. Ale mam wymagania, co? Idę dalej!
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG~! *.* Jakie to jest no .... nie mogę klnąć ale takie słowo chyba wystarczy.... Zajebiste!
    Naprawdę popłakałam się aaaaaa to normalnie no nie wiem co powiedzieć....
    Opisujesz wszystko w 100% obrazy w 100% nic dodać nic ująć.
    Zyskałaś fankę !!
    Pozdrawiam Ja ne~! :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Epickie . Na prawde jeden z lepszych prologów jakie czytałam. Wzruszyłaś mnie : )

    OdpowiedzUsuń
  12. To było super! Czytam to chyba 4 raz i nadal mi się nie nudzi <3 <3 <3 Fajny pomysł na blog ;) Weny życzę ;******

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie! ;)
Kilka słów = ogromna motywacja.
To się tyczy też moich kochanych anonimków. xD