sobota, 25 kwietnia 2015

Epilog

Natsu ciągnie mnie za sobą, biegnąc przez wąskie uliczki. Potykam się o wystające kamienie i krzyczę do niego, żeby zwolnił, ale on mnie nie słucha. Odwraca się tylko i posyła w moją stronę szeroki uśmiech. Od początku wiedziałam, że spóźnimy się na tą misję, od kiedy tylko powiedział, że wstępujemy jeszcze do cukierni, po jakieś ciasto. Teraz Erza i Gray muszą na nas czekać. Cudownie.
Od mojego powrotu minął miesiąc. Nawet nie wiem, jak opisać ten czas. Wszystko wydaje się piękniejsze niż wcześniej; kolory żywsze, promienie słońca cieplejsze, wiatr delikatniejszy... Wiele się zmieniło, ale to normalne, wszystko płynie, życie nie stoi w miejscu.
Tylko Levy opowiedziałam, co się naprawdę wydarzyło, aby dalej nie obwiniała Gajeela o zostawienie Taiyo na pastwę losu. Gdy inni  pytają mnie o to, kręcę tylko głową i uśmiechając się przepraszająco, odpowiadam, że nie chcę o tym rozmawiać. Na początku byli trochę podejrzliwi, ale już się przyzwyczaili i wszystko wróciło do normy. No, prawie wszystko...
Zostaje jeszcze Natsu. Próbujemy udawać, że wcale go nie pocałowałam. Prawie nam to wychodzi, dopóki nie wchodzimy razem do budynku gildii i nie spoczną na nas znaczące spojrzenia przyjaciół. Wtedy robię się cała czerwona i czym prędzej odsuwam się od Salamandra.
Pierwszej nocy po moim powrocie uparł się, że odprowadzi mnie do domu, a potem nie chciał wyjść. Na chwilę zamknęłam oczy, a gdy znów otworzyłam oczy, leżałam we własnym łóżku, a Natsu spał rozwalony na fotelu. Teraz nie dziwi mnie, kiedy idę spać sama, a rano widzę Salamandra na dywanie, w rogu pokoju, przy moim łóżku, trzymającego mnie za rękę... Już nawet nie zamykam okna, zawsze zostawiam je lekko uchylone. Często nie zostaje długo, po prostu wskakuje, dotyka mojej dłoni, a potem znika, jakby tylko chciał sprawdzić, czy nic mi nie jest, czy nie zniknęłam. Niektórzy mają inne zdanie, co do jego intencji, ale uparcie ignorujemy wszelkie komentarze na ten temat.  Pewnego dnia zostawiłam go śpiącego w mojej sypialni i wyszłam na zakupy, kiedy wróciłam zastałam cale mieszkanie przewrócone do góry nogami i Natsu siedzącego w kącie z twarzą ukryta w dłoniach. Musiałam nim porządnie potrząsnąć, aby wyrwać go z dziwnego odrętwienia. Podniósł głowę, rzucił się na mnie i przez pół godziny nie chciał puścić. Od tej pory zawsze go budzę, gdy wychodzę.
— Długo mieliście się jeszcze zamiar migdalić po katach? — prycha Gray, gdy w końcu docieramy na stację.
Mimo złośliwości, posyła w Stronę Salamandra znaczący uśmieszek. Już mam zamiar zaprotestować, ale zdaję sobie sprawę, że wciąż trzymam Natsu za rękę. Wzdycham cicho i odpycham go na bezpieczną odległość. Nie mam odwagi na niego spojrzeć, ale wiem, że szczerzy się i drapie tył głowy.
— A więc jedziemy pociągiem? — pytam, aby zetrzeć mu z twarzy ten durnowaty wyraz.

Zbyt wiele się między nami zmieniło, abyśmy mogli być tylko przyjaciółmi, jednak nie tyle, żeby mogli nazywać nas parą. Tkwimy w martwym punkcie pomiędzy i jeszcze nie wiemy, czy pójdziemy dalej, czy cofniemy się do tego, co było. O ile powrót jest w ogóle możliwy. Długo w tym stanie nie wytrzymamy, ja wiem o tym najlepiej. W przyszłość patrzę jednak z nadzieją, bo wiem, że za tą mgłą jest coś więcej. Zawsze jest coś więcej, więcej niż byśmy śmieli podejrzewać. 



No i koniec! Trochę mi żal kończyć to opowiadanie, ale męczyło mnie już. Nie martwcie się jednak, niedługo pojawi się kolejne. 
Chciałam prosić wszystkich, którzy kiedykolwiek czytali o komentarz (anonimki też ;-;). Chcę wiedzieć, dla ilu osób pisałam. 
To chyba na razie tyle. Postaram się w miarę szybko zdecydować, o czym chcę pisać i coś wstawić. ;) 

13 komentarzy:

  1. Szkoda, że to już koniec :( Fajnie się czytało to opowiadanie, mam nadzieję, że następne będzie jeszcze lepsze i znów będę z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny epilog :D
    Szkoda, że to koniec tego opowiadania ;-; Było ono jednym z moich ulubionych :) Na pewno jeszcze do niego kilka razy wrócę ;)
    Przesyłam wenę i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazałam twoję opowiadanie niedawno i od razu się w nim zakochałam , mam nadzieję że następne będzie równie cudowne jak tę . Życzę weny i zdrowia .

    Pozdrawia Anonimek :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...
    Koniec...
    ;_;
    Opowiadanie było cudowne! Takie oryginalne (((:
    Trudno mi się rozpisywać. Idę przeczytać całość ponownie c:
    No to! Czekam na następne opowiadanie!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku cudowne. Nie chce mi się wierzyć, że to już koniec. Kocham to opowiadanie o na pewno za niedługo przeczytam wszystko od nowa. Fajnie by było gdybyś kiedyś napisała , after story. Natsu tak bardzo się o nią troszczy teraz. Szkoda, że nią są oficjalnie razem, ale widać, że to już niedługo i można sobie tylko wyobrazić, że będą razem.
    Z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadanie. Ciekawe co dla nas wymyślisz. Przesyłam wenki. Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chcę... niej POTRZEBUJE więcej. ;-; to zbyt piękne. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O żesz ty... Jeśli myślisz, że to ma być happy end, to się grubo mylisz. Kuźwa, okropnie mi się nie podoba to zakończenie.
    Całe opowiadanie było przepiękne, z resztą już parę razy mówiłam, że Cię kocham xD
    Ale zakończenie pozostawia straszny niedosyt. Mam na Ciebie focha identycznego, jak na twórców Tokyo Ghoul >.<
    To było cholera piękne! Mnie tu podnieta łapie, bo "epilog, epilog, wreszcie epilog!", a ty tu z takim czymś wyskakujesz. Równie dobrze mogłabyś tego nie pisać.
    Jestem zła. Autentycznie zła.
    Ale to było w cholerę piękne i fantastycznie mi się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Q.Q
    I już? To wszystko? Co to ma być?! Łeee! Myślałam, że coś więcej będzie z Natsu i Lucy. xD
    A idź Ty, zła kobieto~! :C
    Ale i tak Cię kocham. <3

    P.S Nie marudź mi, że na Kronikach nie ma rozdziału, co poradzę, że wena mnie nie kocha? xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Spodziewałam się większych "fajerwerków" na zakończenie:D
    Ale jako zawstydzony anonim, nic nie mówię ;)
    Cieszę się, że Lucy wróciła:D

    Bardzo dobra historia! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że Lucy na koniec "ożyła". Ogólnie całe opowiadanie bardzo mi się podobało ale widzę, że jest prolog do następnego opowiadania więc lece go przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe to opowiadanie, chociaż strasznie krótkie xD Końcówka fajna, ale szkoda, że utknęli w martwym punkcie... ich związek zazwyczaj kończy się łóżkiem xD
    Masz bardzo fajny styl pisania ^^ Z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadanie ;****

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to opowiadanie, dlaczego juz koniec D:? Nie lubie Nalu. Nie lubie, chyba że tutaj. No, działasz cuda XD
    Mam nadzieje, że niedługo znowu coś u ciebie przeczytam ;) Powodzenia i weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. To było.... Autentycznie pierwszy raz się na tobie zawiodłam! Ja tu kurde myśle że coś będzie iskry itp. a ty takie cos... Ty chcesz takiego słodkiego kotka przygnebić....

    Ale i tak kocham cb i twojego bloga.... Tylko nastepnym razem mi tak nie rób bo zejde na zawał z pytaniem "Czy to jest właściwy blog" Okej? ^_^ :33333

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie! ;)
Kilka słów = ogromna motywacja.
To się tyczy też moich kochanych anonimków. xD